-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz2
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant3
Biblioteczka
2024-05
2024-05
Legendę o czarnej wołdze znam, ale osobiście nikt mnie w dzieciństwie tym draństwem nie straszył :) U mnie w domu, może to kwestia regionu, straszyło się bebokami. Pamiętam, że jako dziecko wyobrażałam sobie je jako czarne bezkształtne stwory wypełzające spod łóżka, z szafy czy z piwnicy. Teraz beboki są już oswojone przez Grzegorza Chudego i myślę, że żadne śląskie dziecko już się ich nie boi :)
A czym się straszy dzieci w innych rejonach Polski?
Potraficie sobie wyobrazić co by było gdyby te rzeczy, którymi nas straszono w dzieciństwie, istnialy naprawdę? Maciej Lewandowski pisząc Grzechòt podejmuje (bardzo udaną!) próbę odpowiedzi na to pytanie :)
Tłem wydarzeń jest tutaj mała turystyczna miejscowość na Kaszubach. Tworzy to świetny, duszny i jakby lepki klimat. A wiadomo, że latem kiedy dzieciaki się nudzą to zaczynają eksplorować okolicę i znajdują różne rzeczy i miejsca. Tak było i tutaj. Grupa szkolnych przyjaciół trafia na zamknięty w rozpadającej się szopie, nie mniej rozpadający się samochód marki Wołga M-21. Jeden z chłopaków, próbując sięgnąć po monetę leżącą pod samochodem, rozcina sobie lekko skórę. Wkrótce potem zaczynają znikać okoliczne zwierzęta i dzieciaki. Wygląda na to, że Wołga posmakowała krwi i obudziły się jeżdżące nią demony ze starej legendy.
Trochę się bałam sięgając po tę książkę, bo dawno już nie czytałam żadnej powieści grozy. Ale muszę przyznać, że tę lekturę zaliczam do udanych! Jest to trochę jakby połączenie Goonies z powieścią Christine Stephena Kinga, ale osadzone w naszych słowiańskich realiach! Książka naprawdę wciąga, momentami potrafi być naprawdę przerażająca, ale sa też miejsca gdzie czytelnik się uśmiechnie.
No i piękne sformułowania używane przez autora! Z przyjemnością widziałam zwroty takie jak wełniące się chmury, czy opis, że chłopaki w pewnym wieku składają się głównie z siniaków, strupów i obtartych kolan. Przecudne!
Współpraca recenzencka z Wydawnictwem Mięta.
Legendę o czarnej wołdze znam, ale osobiście nikt mnie w dzieciństwie tym draństwem nie straszył :) U mnie w domu, może to kwestia regionu, straszyło się bebokami. Pamiętam, że jako dziecko wyobrażałam sobie je jako czarne bezkształtne stwory wypełzające spod łóżka, z szafy czy z piwnicy. Teraz beboki są już oswojone przez Grzegorza Chudego i myślę, że żadne śląskie dziecko...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05
"(...) Każdą jego książkę czytałem z wypiekami na twarzy. Wyobraziłem sobie siebie leżącego na kanapie z bułkami na czole i podbródku."
Obłóżcie się chlebkiem i bułkami i sięgajcie po tę książkę bo warto :)
Ja sięgnęłam po tę lekturę w ramach booktouru organizowanego przez @kryminalnatalerzu i jak to zwykle bywa z książkami polecanymi przez nią, nie zawiodam się. Myślę, że jest to książka w sam raz na letnią, lekką lekturę do czytania na plaży czy hamaczku.
Główny bohater, Teodor Kolt, dość ekstrawagancki dziennikarz o sporym ego, pracujący dla grupy Provocatio, demaskującej różnych zdegenerowanych degeneratów i inne afery, dostaje możliwość przeprowadzenia wywiadu z bardzo tajemniczym milionerem, który majątek zbił na fabryce zabawek. Kolt oczywiście nie zamierza przeprowadzić milusiego i grzecznego wywiadu, tylko chciałby sie dogrzebać do jakichś pikantnych szczegółów. Jednakże coś zakłóca rozmowę obu panów. Milioner daje Koltowi do zrozumienia, że muszą przerwać wywiad, ponieważ nagle wyskoczyło mu coś ważnego do załatwienia. Kolt, aby nie tracić tematu, proponuje swoją pomoc i zostaje wysłany z tajemniczą misją... A po powrocie natyka się na zwłoki... Te wydarzenia zapoczątkowują wir wydarzeń, które wsysają dziennikarza niczym wir, a z których wcale nie tak łatwo będzie się wyplątać. Kolt będzie musiał stawić czoła trójmiejskim bandytom, wcale nie tak zrozpaczonej wdowie oraz własnym lękom. Czy uda mu się wyjść obronną ręką? Czy przyjaciele będą jeszcze potrafili mu zaufać, mimo ciążących na nim podejrzeń?
Bardzo przyjemnie i lekko napisana książka, podczas której czytelnik nie raz się uśmiechnie :) Główny bohater bywa momentami bardzo irytujący, ale jest to na swój sposób słodkie, i pod powierzchnią wyczuwa się jednak miękkie i dobre serducho. Fajnie się mu towarzyszy w próbach rozwikłania afery i zamieszania wywołanego milionera oraz bandytów. Można się naprawdę wczuć i zaangażować w śledztwo.
Zastanawia mnie tylko dlaczego na dachach trójmiejskich budynków są "wyłazy", a nie "włazy" :D
"(...) Każdą jego książkę czytałem z wypiekami na twarzy. Wyobraziłem sobie siebie leżącego na kanapie z bułkami na czole i podbródku."
Obłóżcie się chlebkiem i bułkami i sięgajcie po tę książkę bo warto :)
Ja sięgnęłam po tę lekturę w ramach booktouru organizowanego przez @kryminalnatalerzu i jak to zwykle bywa z książkami polecanymi przez nią, nie zawiodam się. Myślę, że...
2024-05-21
Chyba każdy rodzic uważa swoje dziecko za wyjątkowe. I nie ma w tym nic dziwnego, bo przecież każdy z nas jest inny i wyjątkowy na swój sposób! A co by było gdyby wasze dziecko było wyjątkowe nawet bardziej? Gdyby miało jakieś nadprzyrodzone moce? Rodzice szcześciorga właśnie takich wyjątkowo uzdolnionych dzieci mają przed sobą nie lada wyzwanie! Muszą nauczyć się swoim dzieciakom bezgranicznie ufać i to nawet w całkiem dorosłych kwestiach! A przede wszystkim zawierzyć ich przeczuciu, że jest ich sześcioro i powinni się odnaleźć i połączyć swoje siły. Każde z tych dzieci jest uzdolnione w innym kierunku, ale wszystkie doskonale zdają sobie sprawę, że tylko wspólnie będą w stanie stawić czoła zbliżającemu się widmu wojny, która majaczy na horyzoncie. Na szczęście wpadają na genialny pomysł, a do jego realizacji będą potrzebowali pomocy i zaufania ze strony dorosłych.
Autorka snuje przed czytelnikiem wizję przyszłości, która z jednej strony jest przerażająca, z drugiej daje sporo nadziei. Mówi o miłości, zaufaniu i odkrywaniu siebie oraz nowych możliwości, które powoli się przed bohaterami otwierają. Atmosfera przez cały czas jest bardzo przyjemna, mimo tej groźby czyhajacej na bohaterów, a (stosunkowo niewielką ilość) trudności jakie napotykaja, udaje im się dość łatwo wspólnymi siłami pokonać.
Bardzo przyjemna i pokrzepiające lektura, przez którą się po prostu płynie! Ciekawa jestem co ich czeka w drugim tomie i jednocześnie obawiam się, że tak łatwo już nie będzie 🤭
Współpraca recenzencka z Wydawnictwem Waspos.
Chyba każdy rodzic uważa swoje dziecko za wyjątkowe. I nie ma w tym nic dziwnego, bo przecież każdy z nas jest inny i wyjątkowy na swój sposób! A co by było gdyby wasze dziecko było wyjątkowe nawet bardziej? Gdyby miało jakieś nadprzyrodzone moce? Rodzice szcześciorga właśnie takich wyjątkowo uzdolnionych dzieci mają przed sobą nie lada wyzwanie! Muszą nauczyć się swoim...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05
Tajemnica kierowcy Ogórka to naprawdę świetna przygoda!
Karol, razem ze swoją klasą 4a, wyjeżdża na 3-dniową wycieczkę do gospodarstwa agroturystycznego Pod Chmurką. Jednak wygląda na to, że wypoczynek, absolutnie nie wchodzi tutaj w grę :) Nie dość że zwierzęta gospodarskie mają być karmione przez dzieciaki o jakiejś totalnie nieludzkiej godzinie, zanim zostaną nakarmeni ludzie, to jeszcze zespół szkolnych detektywów będzie miał do rozwiązania zagadkę zaginięcia Moreli - psa należącego do gospodyni! Czy uda się wszystkie te aktywności pogodzić? I czy Karolowi, Kasi i Wojtkowi uda się zaufać nowej koleżance z klasy?
Książka napisana jest w bardzo wciągający sposób, płynnym językiem, czyta się ją bardzo lekko. W dodatku autorka przemyca w treści kilka powiedzonek i przysłów, a także trochę ciekawostek z tego jak przebiega życie na wsi. Przyznać się! Kto wie co to znaczy, że kura się kwoczy, i dlaczego to nie zawsze jest dobre? Ja, dziecko miasta, nie wiedziałam.... ale teraz już wiem :D
No i nie mogę nie wspomnieć tutaj o szacie graficznej! Książka jest przepięknie ilustrowana przez Łukasza Silskiego! Bardzo podoba mi się jego kreska.
Współpraca recenzencka z Wydawnictwem Skarpa Warszawska.
Tajemnica kierowcy Ogórka to naprawdę świetna przygoda!
Karol, razem ze swoją klasą 4a, wyjeżdża na 3-dniową wycieczkę do gospodarstwa agroturystycznego Pod Chmurką. Jednak wygląda na to, że wypoczynek, absolutnie nie wchodzi tutaj w grę :) Nie dość że zwierzęta gospodarskie mają być karmione przez dzieciaki o jakiejś totalnie nieludzkiej godzinie, zanim zostaną nakarmeni...
2024-05-16
Bardzo udana wariacja na temat "Dziesięciu murzynków", ubrana w bardzo współczesne realia.
6 influencerów zostało zaproszonych do bardzo luksusowego i dość nietypowego parku rozrywki tuż przed oficjalnym otwarciem, zbudowanego przez pewnego miliardera w gotyckim stylu. Mamy tutaj mieszankę różnych osobowości i różnej tematyki poruszanej przez nich, która ma zapewnić jak najszerszą reklamę obiektowi. Oprócz tej szóstki na wyspie znajduje się tylko 5 osób obsługi. Jednak dość szybko okazuje się, że weekend który miał być jedną wielką świetną zabawą przeradza się w szkole przetrwania. Uczestnicy znajdują kolejno zwłoki osób będących wtedy na wyspie i muszą się bardzo postarać żeby pozostać przy życiu. A może to tylko specjalny zabieg żeby jeszcze bardziej podkręcić wrażenia?
Książkę czytało się naprawdę nieźle, dobrze były wprowadzone postaci, a ich różnorodność dawała możliwość wczucia się całą tą sytuację. Przez całą książkę nie mogłam się oprzeć wrażeniu że to wszystko jest po prostu ustawioną grą. Coś do zarzucenia? Znalazłoby się trochę drobiazgów, ale najbardziej co mi się rzuciło to wybór broni z którą pod koniec biegał złoczyńca. Serio, nie chce mi się wierzyć, że trójka, bądź co bądź wysportowanych 17-18-latków nie poradziłaby sobie w starciu z człowiekiem uzbrojony w miecz. Szczególnie zdając sobie sprawę, że nie jest to ktoś obeznany w sztuce fechtunku 😉
Bardzo udana wariacja na temat "Dziesięciu murzynków", ubrana w bardzo współczesne realia.
6 influencerów zostało zaproszonych do bardzo luksusowego i dość nietypowego parku rozrywki tuż przed oficjalnym otwarciem, zbudowanego przez pewnego miliardera w gotyckim stylu. Mamy tutaj mieszankę różnych osobowości i różnej tematyki poruszanej przez nich, która ma zapewnić jak...
2024-05
"Ale nie zamierzam poddać się bez walki, choć zdaję sobie sprawę, że mogę nie dożyć do końca dnia. Albo do końca rozdziału, zależy co nastąpi pierwsze."
Co by było gdyby całe światy tworzone przez pisarzy potrafiły ożyć nie tylko w wyobraźni czytelników? Nie wiesz? Próbujesz to sobie wyobrazić? A może lepiej nie?! Bo co jeśli rzucą się na Ciebie żarłoczne luźne wątki? Albo jeśli jakiś bohater, którego chcący, czy nie-chcący stworzyłeś, w dodatku nie do końca przemyśliwszy wszystkie jego cechy i możliwości, nagle zapuka do Twoich drzwi?
Jeśli chcesz się przekonać co mogłoby wyniknąć z takiego eksperymentu, koniecznie sięgnij po Słowodzicielkę!
Autorka w cudowny sposób bawi się konwencją powieści fantasy. Tak, mamy tutaj i smoki, i rycerzy i nawet kilka księżniczek się znajdzie.... ale mamy też ciekawy twist, gdzie przeplatają się wydarzenia fabularne z.... hmmm... no właśnie..... z procesem twórczym :) Bardzo ciekawy zabieg, który dał naprawdę wybuchowy rezultat. Szczególnie, że książka aż kipi od świetnego poczucia humoru, oraz absurdu. Jestem zachwycona i już wiem, że w najbliższym czasie sięgam po drugi tom!
A więc trzymajmy się bo.... "Kręci się tu mnóstwo luźnych wątków. Oczy dookoła głowy i postarajmy się nie wypaść z właściwej fabuły, jeśli jeszcze jakąś mamy."
"Ale nie zamierzam poddać się bez walki, choć zdaję sobie sprawę, że mogę nie dożyć do końca dnia. Albo do końca rozdziału, zależy co nastąpi pierwsze."
Co by było gdyby całe światy tworzone przez pisarzy potrafiły ożyć nie tylko w wyobraźni czytelników? Nie wiesz? Próbujesz to sobie wyobrazić? A może lepiej nie?! Bo co jeśli rzucą się na Ciebie żarłoczne luźne wątki? Albo...
2024-05
Na ganku domu Gretchen, jednej z policjantek w niewielkim miasteczku w Stanach Zjednoczonych, zostają znalezione zwłoki młodego mężczyzny. W dodatku, wygląda na to, że został postrzelony ze służbowej policyjnej broni. A Gretchen zniknęła... Próby namierzenia służbowego samochodu, też nic nie dają, bo ktoś zdemontował i wyrzucił do rzeki urządzenie monitorujące. Wszystko zdaje się wskazywać na to, że to policjantka była sprawczynią tego zabójstwa... Tym bardziej, że w pewnym momencie zjawia się na posterunku, przyznając się do winy. Tylko jej najlepsza przyjaciółka nie wierzy w taki obrót wydarzeń. Czy uda jej się dociec prawdy? No i czy policji uda się złapać seryjnego mordercę, ktory najpier pozostawał przez lata nieuchwytny, a później czekał w uśpieniu przez naprawdę długi kawałek czasu?
Świetnie napisany, dość dynamiczny kryminał! Każda przewrócona strona była jak towarzyszenie detektyw Josie Quinn w poszukiwaniu prawdy. Jak zwykle książka przeczytana w booktourze u @kryminalnatalerzu nie zawodzi! To moje pierwsze spotkanie zarówno z tą bohaterką, jak i z tą autorką i było naprawdę udane!
Na ganku domu Gretchen, jednej z policjantek w niewielkim miasteczku w Stanach Zjednoczonych, zostają znalezione zwłoki młodego mężczyzny. W dodatku, wygląda na to, że został postrzelony ze służbowej policyjnej broni. A Gretchen zniknęła... Próby namierzenia służbowego samochodu, też nic nie dają, bo ktoś zdemontował i wyrzucił do rzeki urządzenie monitorujące. Wszystko...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05
Piękna i tajemnicza historia przepełniona magią i spokojem natury, z odrobiną miłości i grozy :)
Akcja toczy się na dwóch planach oddalonych od siebie o ponad sto lat.
W warstwie współczesnej towarzyszymy Weronice - rzeźbiarce, która potrafi odczytać to czego kamień od niej oczekuje i tchnąć w rzeźbę życie. Jej dzieła są doceniane i niezwykle poruszające. Już od jkiegoś czasu Weronika nie tworzy na zamówienie, ale po prostu odkrywa z kamieni, to co jej (i kamieniom! ) w duszy gra. Jednakże decyduje się podjąć zlecenia na rzeźbę, która ma stanowić ozdobę dworku położonego niedaleko jej miejsca zamieszkania, który nowy właściciel przekształca na kameralny hotel. Aby jak najlepiej wywiązać się z powierzonego jej zadania, rzeźbiarka stara się poznać historię tego dość tajemniczego miejsca oraz kobiety, która stanowiła pierwowzór dla rzeźby Freyi, która stała tam wcześniej. W pewnym momencie w starej studni na terenie posiadłości zostaje odkryty ludzki szkielet...
W warstwie historycznej natomiast poznajemy Freyę, dziewczynkę, która jest wychowywana przez matkę w leśnej chacie. Sama Freya nazywa siebie córką ziemi i potrafi usłyszeć historie szeptane jej przez kamienie i przyjaźni się ze zwierzętami. Pewnego dnia Freya ratuje życie chłopcu mieszkającemu w dworku, ktory nieopatrznie zabłąkał się do jednej z okolicznych jaskiń. Nawiązuje się między nimi nić porozumienia, ale jako, że pochodzą z zupełnie innych światów, muszą się rozstać. Nie wiedzą, że już wkrótce życie Freyi wywróci się totalnie do góry nogami.
Autorka snuje tą opowieść w bardzo ciekawy sposób. Przeplatając wydarzenia współczesne z przeszłymi ukazuje pewne podobieństwa pomiędzy Weroniką i Freyą (jak choćby obecność dwóch białych kotów i sokolicy) i sprawia, że czytelnik brnąc w powoli rozwijającą się historię zastanawia się co łączy te dwie bohaterki. W obrazowy sposób opisuje przeżycia bohaterek, tak, że czytelnik towarzyszy im zarówno w radosnych momentach, jak i tych smutnych, połączonych ze stratą czy zdradą. Akcja toczy się w dość powolnym tempie, co pozwala nam a pełni zanurzyć się w świecie każdej z bohaterek.
Niesamowita historia, czekam na kolejne córki żywiołów :)
Piękna i tajemnicza historia przepełniona magią i spokojem natury, z odrobiną miłości i grozy :)
Akcja toczy się na dwóch planach oddalonych od siebie o ponad sto lat.
W warstwie współczesnej towarzyszymy Weronice - rzeźbiarce, która potrafi odczytać to czego kamień od niej oczekuje i tchnąć w rzeźbę życie. Jej dzieła są doceniane i niezwykle poruszające. Już od jkiegoś...
"Dziesięć gramów pędzących z prędkością prawie ośmiuset metrów na sekundę i atakujących cel z energią ponad trzech i pół tysiąca dżuli, opadających o ponad sześć centymetrów po pokonaniu czterystu metrów (...)".
Fascynacja Jacka Reachera liczbami nigdy nie przestanie mnie zadziwiać :) Uwielbiam jak rzuca ot tak, z głowy takie informacje, albo z pamięci sypie danymi demograficznymi dotyczącymi różnych miast czy stanów, do tego jeszcze dorzuci numery kierunkowe... Niesamowite! Gdzie się to wszystko mieści :)
Seria Lee Childa o Jacku Reacherze to takie moje małe guilty pleasure. Jestem dzieckiem wychowanym w latach '90-tych na filmach akcji gdzie samotny bohater (niezależnie czy był to Bruce Willis, Jean Claude Van Damme, Sylveste Stalone czy Kurt Russel) ratuje świat/miasto/bezbronnych, poszkodowanych ludzi, przy okazji wprowadzając mnóstwo zamieszania i demolując pół miasta. No więc czytając tą serię, zawsze odzywa się we mnie sentyment do tego rodzaju filmów. I naprawdę nie mogę się nadziwić czemu ktoś postanowił w roli Reachera obsadzić Toma Cruisa! Serio?! Za to Alan Ritchson to już zupełnie inna sprawa :)
Poszukiwany jest w zasadzie książką drogi :) Reacher próbując dostać się do Virginii łapie stopa. W końcu zabiera go grupka osób, trójka paażerów, którzy wydają się grupą pracowników jakiegoś korpo, podrózującymi w sprawach służbowych. Jednak to złudzenie dość szybko się rozwiewa. Reacher obserwuje współpodróżnych, szczególnie kiedy mijają kolejne blokady policyjne... Wygląda na to, że w okolicy trwa obława. Czy Reacher znowu nieświadomie wpakował sie w kłopoty? A może to on kłopotom sprawi jeszcze większe kłopoty? :) To historia gdzie nic nie jest tym czym się wydaje, a każdy nosi po co najmniej kilka masek. W miarę kolejnych przewracanych stron czytelnik odkrywa kolejne dna tej historii i dowiaduje się rzeczy, które gdzieś tam się dzieją, ale każdy z nas ma nadzieję, że jeśli już, to gdzieś daleko od niego.
"Dziesięć gramów pędzących z prędkością prawie ośmiuset metrów na sekundę i atakujących cel z energią ponad trzech i pół tysiąca dżuli, opadających o ponad sześć centymetrów po pokonaniu czterystu metrów (...)".
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toFascynacja Jacka Reachera liczbami nigdy nie przestanie mnie zadziwiać :) Uwielbiam jak rzuca ot tak, z głowy takie informacje, albo z pamięci sypie danymi...